Zastanawiam się
często, czy świat nasz od zawsze skonstruowany był tak, że w nim się tylko
narzeka? Czy nasze babcie, dziadkowie również nieustannie narzekali? Czas temu
jakiś przyjemność miałam oglądnąć dokument o Powstaniu Warszawskim, na który
składały się ścinki filmów, kręconych przez samych powstańców. Jakież było moje
zdziwienie, gdy na ów filmie, ludzie uśmiechali się częściej, niż ludzie,
których dziś mijamy na ulicach. Rozumiecie to? Ludzie, których dotknęła
tragedia, którzy niejednokrotnie stracili swoje dzieci, matki, ojców,
przyjaciół, którzy nie widzieli czy zjedzą dzisiaj ciepły posiłek, ba! Którzy
nie wiedzieli czy w ogóle to "dzisiaj" przeżyją, mieli jeszcze powody
i siłę do radości! Dało to szarakowi takiemu jak ja, do myślenia wiele.
Świat nasz okraszony
jest nieustającym ubolewaniem nad naszą egzystencją. Nie ważne, że człowiek
zdrowy i rodzinę ma, która w dodatku zdrowa też jest, robotę ma, rachunki
płaci, do gara ma co wsadzić, a i na wycieczkę na lazurowe wybrzeże, grosza
znajdzie, wszystko jest nie ważne! Ważne zaś, żeby znalazł się powód do
narzekania.
Skąd to się bierze?
Wniosek dla mnie jeden. Czasy nasze charakteryzują się ciągłym dążeniem do
lepszego, droższego i fajniejszego! Nie byłoby w tym nic złego, bo dobrze jest
do czegoś dążyć, dobrze jest cel mieć jakiś, ale już niedobrze jest w biegu
tym, zapominać o rzeczach czy ludziach, które czynią nasze życie naprawdę
fajnym! Zastanów się człowieku, jak życie Twoje wyglądało by bez wypasionej
komóry? A może bez telewizora z full pakietem kanałów? Idźmy dalej… wyobraź
sobie, że nie masz żony/ męża, dzieci, rodziny, sam na świecie jesteś, sam ze
sobą mieszkasz i sam wolne chwile spędzasz. A
może usuniemy też futrzaka ukochanego? Wyobraź sobie, że nie masz pracy,
nie masz dochodów, a zamiast pięciu posiłków jesz tylko śniadanie, a może i w
ogóle nie jesz, bo nie masz nawet dachu nad głową i jesz tylko wtedy gdy coś do zjedzenia znajdziesz. Wyobraź sobie
życie, w którym byłbyś zdany tylko na obcych ludzi, na ich dobroć, bądź
obojętność. Czy naprawdę muszę wymieniać dalsze przykłady, abyś zrozumiał, że
masz wiele? Masz się z czego cieszyć człowieku!
Ja cieszę się, z
rodziny którą posiadam, to prawdziwy skarb! Rodzice, zdrowe dziecko,
narzeczony, kot, cieszę się, bo przecież wcale nie musiałam ich mieć! Mogłam
być samotna, porzucona, oddana. Cieszę się, że idąc do sklepu, nie zastanawiam
się na ile części będę musiała podzielić zakupioną bułkę, żeby każdy mógł ją
ugryźć, nie zastanawiam się czy kupić dziecku zdrowy owoc czy mniej zdrowe, ale
jakże lubiane przez dziecię, ciastko. Czy to nie jest powód do radości? Cieszy
mnie to serio! Cieszę się z nowego swetra, w którym zimą będzie mi ciepło,
cieszę się z nowej książki, która pozwoli mi się zrelaksować, cieszę się ze
słonecznej pogody, dzięki której będę mogła zabrać syna na spacer. Wszystko co
mnie otacza, co czyni moje życie wygodniejszym, fajniejszym, ciekawszym, jest
dla mnie powodem do codziennej radości.
Doceniaj człowieku
wszystko co Cię otacza, ciesz się z każdej chwili, przystopuj trochę w tym
ciągłym życiowym galopie po więcej, bo nie zauważysz jak wiele już od życia
otrzymałeś! Nigdy nie będziesz umiał się cieszyć z dużych rzeczy, nie
doceniając tych mniejszych.
Na koniec zostawiam
Was z dwoma moimi ulubionymi cytatami flamandzkiego pisarza, które każdego dnia
pozwalają mi pamiętać o tym, co tak naprawdę jest dla mnie najważniejsze…o tym
co mi życie już dało!
"Nie
ma zbyt wiele czasu, by być szczęśliwym. Dni przemijają szybko. Życie jest krótkie. W księdze
naszej przyszłości wpisujemy marzenia, a jakaś niewidzialna ręka nam je przekreśla.
Nie mamy wtedy żadnego wyboru. Jeżeli nie jesteśmy szczęśliwi dziś, jak potrafimy być nimi jutro?"
"Ze szczęściem
czasami bywa tak jak z okularami, szuka się ich, a one siedzą
na nosie. "
Phil Bosmans
A czy Was cieszy
Wasza codzienność?
K.k.
Zdarzało mi się narzekać, marudzić, chcieć jeszcze więcej niż miałam.Wymyślałam sobie sam problemy. Kiedy życie dało mi w kość nauczyłam się pokory. Nauczyłam się cieszyć tym co mam teraz, nie tym co miałam kiedyś albo tym co będę miała.
OdpowiedzUsuńDlatego przestałam płakać jak pada deszcz i chować się jak wieje, a wychodzić tylko jak świeci słońce.
Zaczęłam dostrzegać wszystko w tych lepszych barwach. Zaczęłam celebrować każdą chwilę, nawet jeśli przez zęby syczę, że mam dość... to nigdy nie chcę mieć tego wszystkiego dość..
To prawda, człowiek często porównuję swoją sytuacje do tego co było kiedyś, co miał kiedyś. Ja sama tak niejednokrotnie robiłam, sądząc, że kiedyś było lepiej, fajniej, łatwiej, więcej mieliśmy... takie myśli zupełnie zaburzają nam realne spojrzenie na to co jest tu i teraz! Tak jak Ty zaczęłam więc celebrować każdą chwilę i cieszyć się choćby ze spaceru z rodziną w słoneczny dzień, jak kiedyś z trzech par nowych butów!
Usuń